Zestaw Finco Holiday Edition

Co kryje w sobie to tajemnicze pudełko? Zestaw z Memebox. Kupiłam go ze względu na podkład. Czy jestem zadowolona? O tym w dalszej części wpisu.

Pierwszym produktem jaki wypróbowałam była maska Cleobeau Power Stem Cell Bio Mask Sheet. Stworzona została ze składników, które są zbliżone do naturalnych lipidów i protein znajdujących się w ludzkiej skórze. Zawiera również składniki naprawcze i rozświetlające. Należy nałożyć na czystą twarz, pozostawić na 15 minut a po zdjęciu płachty wklepać serum w twarz.

Ta żelowa maska jest bardzo cienka i dość trudno nakłada się ją na twarz. Nie pasowała też idealnie do kształtu mojej buzi. Po zdjęciu miałam ładny koloryt cery, rozświetlony, ale nie rozjaśniony. Twarz była mocno nawilżona i napięta.

Uwaga straszę ;)

Kolejnym produktem, który zdążyłam przetestować jest mgiełka do twarzy Triple Mist (100 ml). Zawiera ekstrakty ziołowe z okolic Alp szwajcarskich. Koi skórę i chroni przed czynnikami zewnętrznymi. Pomaga odzyskać utraconą równowagę skóry, nawilża. Hydrolizowany ekstrakt z korzenia Lepidium Meyenii z górskich rejonów peruwiańskich wzmacnia barierę ochronną skóry i utrzymuje skórę w zdrowiu. Produkt przedłuża trwałość makijażu. Należy spryskać twarz według potrzeb.

Ładnie pachnie, nie podrażnia cery. Dobrze nawilża i lekko wygładza skórę. Szybko się wchłania, więc faktycznie można stosować na makijaż. 

Kolejnym produktem, który przetestowałam był podkład z bazą Finco Care (15 + 15 ml). Łączy w sobie: primer, nawilżacz, ochronę przeciwsłoneczną, krem BB, esencję. Nawilża, nadaje cerze jednolity kolor. Skóra jest gładka, nieskazitelna i wygląda zdrowo.

Krem ma dwie tubki, jedną z bazą a drugą z podkładem.

Testy na ręce nie zachęciły mnie do stosowania... Możecie zauważyć, że kolor wydaje się być zbyt żółty a produkt wygląda nieestetycznie w załamaniach skóry. 

Postanowiłam jednak wypróbować na buzi i jestem w szoku! Nie mam niestety zdjęcia, więc musicie uwierzyć mi na słowo ;). Po umyciu twarzy i nałożeniu toniku, nałożyłam cienką warstwę bazy. Następnie punktowo, małą ilość podkładu. Rozsmarowałam całość i okazało się, że sekretem było nałożenie mniejszej ilości produktu! Przyprószyłam buzię pudrem. Przez cały dzień nie musiałam poprawiać makijażu, twarz  nie świeciła się, lecz nie była jednocześnie przesuszona. Po całym dniu zazwyczaj mam zmęczoną buzię, na której zaczynają się pojawiać zmarszczki. Tutaj nic takiego nie miało miejsca. Żadnych zmarszczek, czy przesuszenia. Mimo, że spędziłam 8 godzin w klimatyzacji, makijaż pozostał nienaruszony.

Mogę więc napisać z pełną premedytacją. Ogłaszam ten krem CUDEM!!!

Ok na koniec olejek. Nie próbowałam go jeszcze, ponieważ czekam aż skończę inny czyścik do twarzy. Olejek nazywa się Facial Cleansing Oil ;) i ma pojemność 200 ml. Zawiera ekstrakt z ziaren makadamia. Ma lekką konsystencję. Oczyszcza twarz z makijażu i innych zanieczyszczeń. Dzięki ekstraktowi z aloesu koi skórę. Należy nałożyć na sucho na twarz, masować i zmyć wodą.

Jestem bardzo zadowolona z tego zestawu. Czekam na kolejny z serii - ANDJ. Dam wam znać, czy spełnił moje oczekiwania :)