Menu

Polskie kosmetyki - ulubieńcy lata

Tego lata trzy polskie kosmetyki skradły moje serce. Jeden wyszczuplający, drugi brązujący i trzeci matujący. 

Eveline Slim Extreme 3D Serum intensywnie wyszczuplające + ujędrniające antycellulit

Serum zawierające kompleks Lipocell-Slim oraz L-karnitynę, które przyspieszają metabolizm i redukują tkankę tłuszczową. Produkt z efektem chłodzenia. 

Według producenta efekty po dwóch tygodniach: Redukcja cellulitu do 60%, zmniejszenie obwodu ud o 3 cm, ujędrnienie i wygładzenie skóry do 65%.

Isocell Slim, Centella asiatica, kofeina i wyciąg z bluszczu - Stymulują proces spalania kwasów tłuszczowych, blokują ich syntezę i przyspieszają odpływ limfy z tkanki tłuszczowej. Dzięki nim następuje likwidacja "skórki pomarańczowej".

Kolagen i elastyna ujędrniają i poprawiają elastyczność skóry. Miłorząb japoński zapobiega powstawaniu rozstępów a także wygładza już istniejące. 

Minerały wód termalnych Północnej Bretanii oraz wyciąg z alg laminaria nawilżają i i odświeżają skórę. 

Produkty ujędrniające Eveline są jednymi z moich ulubionych. Latem sięgam najczęściej po wersję chłodzącą a zimą po rozgrzewającą. Chwilę po nałożeniu żelu pojawia się przyjemne, chłodzące uczucie. Skóra jest bardziej napięta a cellulit mniej widoczny. Nie zauważyłam efektu wyszczuplającego, lecz genialnie ujędrnia a taki efekt chciałam osiągnąć. 


Kolastyna brązujący balsam do ciała jasna karnacja

Blasam zawierający masło kakaowe, które wygładza skórę i przeciwdziała procesom starzenia się. Estrakt z orzecha włoskiego zapewnia delikatny odcień opalenizny. Produkt doskonale się wchłania. Zapewnia złocistą opaleniznę przez cały rok. Nie zawiera parabenów.

Od wielu lat staram się nie opalać. Mam bardzo jasną karnację, która reaguje na promienie UV oparzeniami i przebarwieniami. Przez wiele lat walczyłam z przebarwieniami i udało mi się zlikwidować niemal wszystkie. W te wakacje wspomagałam się opalenizną z tubki. O ile nie lubię samoopalaczy, ten pozytywnie mnie zaskoczył. 

Faktycznie genialnie się rozprowadza na skórze, szybko wchłania. Nie pozostawia smug a opalenizna jest delikatna i bardzo naturalna. Nie schodzi płatami w procesie łuszczenia się. Jedynym minusem jest zapach, jednak nie znam samoopalacza, który nie wydzielałby po paru godzinach nieprzyjemnego smrodku... Na szczęście kąpiel go niweluje :)


Marion Bibułki matujące z pudrem

Produkt bez którego nie wyobrażam sobie lata, szczególnie w biurze. Są to cienkie bibułki pokryte pudrem, które wchłaniają nadmiar sebum i potu z twarzy. Odświeżają, pozostawiając cienką warstwę pudru, który matowi skórę na długi czas oraz opóźnia ponowne jej błyszczenie. Są idealne do poprawek makijażu w ciągu dnia. 

Sposób użycia: Wyciągnąć pojedynczą bibułkę z opakowania, stroną  pudrem przyłożyć do świecącej się skóry twarzy i na chwilę przycisnąć. Nie przecierać skóry aby nie uszkodzić makijażu. Stosować w zależności od potrzeb, dowolną ilość razy (każda bibułka jest jednorazowego użytku).

Skład: Talc, Titanium Dioxide, Aluminium Hydroxide, Iron oxides, Zea mays starch, ultramarine blue.

Bibułki ratują mi życie w biurze. W klimatyzowanym pomieszczeniu, szczególnie latem moja sucha/normalna skóra zaczyna się mocno przetłuszczać w okolicy czoła i przestaje przypominać "normalną" skórę. Dzięki bibułkom mogę szybko i dyskretnie odświeżyć skórę, bez konieczności nakładania kolejnych warstw pudru na twarz. Zamówiłam koleżankom wersję bez pudru i są również bardzo zadowolone.
Znacie te kosmetyki? Lubicie je?

1 komentarz :

  1. Niestety nie miałam nic z tych kosmetyków, ale bibułki bym przygarnęła ;-)

    OdpowiedzUsuń

Moje cuda i niecuda © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka