Menu

IOPE Air Cushion Blusher SPF 30 PA++ odcień #01 Rose Pink

Zachęcona pozytywnymi opiniami w sieci i Waszymi doświadczeniami, postanowiłam wypróbować to cudo. Jestem dość wymagającą osobą w kwestii różu do policzków i mam problem z doborem odpowiedniego odcienia. Poza tym wiele produktów wygląda nienaturalnie na twarzy, a część stapia się z cerą co również nie jest zamierzonym efektem.

Czego wymagam od idealnego różu?
  • Kolor - różowy, ponieważ taki najlepiej pasuje do mojej bladej twarzy, z różowymi podtonami.
  • Intensywność koloru - średnio mocny. Tak jak pisałam wyżej zbyt mocne wyglądają karykaturalnie, zaś bardzo jasne nie są widoczne na policzkach.
  • Trwałość - chciałabym aby róż wytrzymywał na twarzy przynajmniej pół dnia.
  • Nie podkreślający zmarszczek - róż, który tworzy suche skórki i podkreśla zmarszczki nie jest idealnym rozwiązaniem.
Wracając do produktu IOPE. Zawiera co najmniej 30% wody mineralnej, nawilża i rozświetla cerę. Nadaje naturalny koloryt, utrzymuje się na twarzy przez wiele godzin. Chroni przed promieniowaniem UV.
róż do policzków



Opakowanie przypomina te, w których znajdziemy kremy CC w poduszce, jest jednak nieco mniejsze:
róż

Po otwarciu widać lusterko, gąbeczkę i kasetkę. Również tak samo, jak w CC Cushions:

Standardowa naklejka zabezpieczająca produkt:
 IOPE Air Cushion Blusher

I jest! Róż w poduszce:
róż w poduszce

Wybrałam odcień 01 Rose Pink (dostępny jest również 02 Peach Scherbet). Pierwsze wrażenia? Zaskoczenie! Otóż pink wcale nie jest taki pink...widzicie moje paznokcie? Mają kolor różowo-fioletowy. Róż przypomina bardziej połączenie peach i pink:

Jak nakładać? Należy nałożyć produkt na gąbeczkę, a następnie stemplować twarz. Instrukcja podpowiada nam dwie metody nakładania różu:
  • Jeśli mamy owalną twarz, uśmiechamy się i stemplujemy policzki, tzw. jabłka (apple of the cheeks). 
  • W przypadku okrągłej twarzy nakładamy wzdłuż kości policzkowych aby wysmuklić buzię.



Wróćmy jednak do koloru. Tak wygląda w zestawieniu z innymi różami. Po lewej stronie mamy róż Etude House. To bardzo jasny, pudrowy róż. Po prawej zaś mamy ciemny, mocny odcień Bourjois. W praktyce nakładany prawidłowo Etude House jest dla mnie prawie ok, tzn. jest jednak nieco zbyt jasny i podkreśla zmarszczki (co widać nawet na zdjęciu poniżej). Zaś Bourjois jest całkiem dobry, jednak bardzo łatwo można przesadzić i uzyskać teatralny efekt. IOPE jest dość delikatny i tak jak pisałam kolor różowy miesza się z brzoskwinką:
Zdjęcie z lampą
Zdjęcie bez lampy

Moje wrażenia

Plusy:
  • Dość łatwo rozprowadza się na twarzy, niewielka ilość produktu wystarczy aby pokryć policzki.
  • Tworzy tak naturalny efekt, iż nie ma ryzyka, że zrobimy sobie krzywdę i będziemy wyglądać jak lalki. 
  • Stapia się z cerą, nadając lekki, zdrowy blask.
  • Poręczne, małe i lekkie opakowanie, przyjemna forma produktu i dozowania.



Minusy:
  • Od "Pink" oczekiwałabym nieco więcej różowości. Ten odcień nazwałabym raczej "Pinkopeach". Oczywiście wtedy odcień mógłby nieco stracić na naturalności, lecz ja z chęcią wypróbowałabym prawdziwy PInk.
  • Nie jest trwały, przynajmniej u mnie po paru godzinach nie było po nim śladu, przy czym podkład nadal był na swoim miejscu. Być może muszę nakładać więcej produktu na buzię.

Podsumowując 

To bardzo dobry produkt, mimo niewielkich minusów! Polecam szczególnie osobom zaczynającym przygodę z różami lub tym, które oczekują bardzo naturalnego efektu i lekkiego podkreślenia policzków. Jeśli jesteście fankami mocnego makijażu, nie będziecie zadowolone...

Czy kupię ponownie? Tak! I czekam na inne odcienie, bardziej różowe, mam nadzieję, że się kiedyś pojawią. 








6 komentarzy :

  1. A jednak dałaś się skusić :D
    Dla mnie ten odcień jest nawet ciut za różowy i dlatego następny jaki kupię to będzie ten brzoskwiniowy. W każdym razie - kocham ten róż! Kocham za tę jego naturalność, transparentności i efekt zdrowych, błyszczących łuków policzkowych. Paciam go dość sporo i może dlatego nie narzekam na trwałość. Jeszcze nigdy krzywdy mi nie zrobił, więc go nie oszczędzam :) A co!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, nie mogłam się oprzeć :) Przy mojej cerze czysty kolor różowy jest idealny, dlatego też liczę na nowe odcienie :). Muszę więcej nakładać i sądzę, że wytrzyma dłużej niż parę godzin.

      Usuń
  2. Rzeczywiście, ze zdjęć wynika, że jest dla Ciebie trochę za brzoskwiniowy i za ciepły. Na policzkach może jednak dawać dobry efekt. Czasami jesteśmy do czegos przyzwyczajone, a zmiana daje zaskakujaco Ja używam niewiele różu i jakoś na razie nie kupuję, ale ten IOPE wygląda bardzo ładnie. Fajny jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o, nie dopisałam zdania: zaskakująco dobry efekt.

      Usuń
  3. Może faktycznie to kwestia przyzwyczajenia. W każdym razie ogromnym plusem tego różu jest to, że wygląda bardzo naturalnie, jak żaden inny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam: http://cudainiecuda.blogspot.com/2015/05/idealny-na-lato-klairs-illuminating.html

    OdpowiedzUsuń

Moje cuda i niecuda © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka